Artystyczna dusza w świecie IT

58741a02a8612_osize969x565q71hae72eb-e1543830158967
Z życia DahliaMatic

Artystyczna dusza w świecie IT

Czy praca w IT jest zarezerwowana tylko dla informatyków i programistów? Czy humanista ma również szansę znaleźć tu miejsce dla siebie? Przeczytajcie wywiad z Mariką Krajniewska, która doskonale łączy aspekty rozwoju zawodowego w DahliaMatic ze swoją pasją, czyli pisaniem książek. Niezwykłą lekkość pióra przekłada z dużą gracją na lekkość proponowanych rozwiązań i koncepcji biznesowych, pracując od 3 lat na stanowisku konsultanta.

Branża IT rozwija się bardzo dynamicznie i jak mówi Przemek Czołba, szef działu Oracle w DahliaMatic, w którym pracuje Marika, to właśnie dzięki popularyzacji rozwiązań chmurowych oraz aplikacji low-code coraz częściej można spotkać w niej ludzi z artystyczną duszą.

Marika, jak to się stało, że z takimi ultrahumanistycznymi pasjami trafiłaś do DahliaMatic?

Marika Krajniewska: Trochę przez przypadek. W świecie tak już jest, że pomimo tego, iż jest się pisarzem i ma się swoje wydawnictwo, zdarza się, że trzeba też pracować na tzw. etacie, który zapewnia poczucie bezpieczeństwa. Zaczynałam w Infovide-Matrix. Kiedy firma szukała ludzi ze znajomością rosyjskiego, zgłosiłam się do pracy – stwierdziłam, że fajnie będzie wykorzystać mój ojczysty język. W tamtym czasie pisałam już swoje pierwsze książki. Okazało się, że wśród pracowników zyskałam wiernego czytelnika – Jarka Pliszę, który był jednym z kierowników.  Po latach, gdy moja przygoda z Infovide-Matrix się zakończyła, to właśnie Jarek odezwał się z propozycją współpracy przy projekcie w DahliaMatic. Trafił na moment, kiedy potrzebowałam stabilizacji finansowej.

Jak tak artystyczna dusza odnajduje się w korporacji?

M.K.: Świetnie! Najlepiej świadczy o tym mój staż – pracuję w DahliaMatic już trzeci rok. Myślę sobie, że odnajduję się tutaj tak dobrze tylko dlatego, że to jest naprawdę korporacja o bardzo niekorporacyjnej atmosferze. Nie ma tu wszechobecnego „wyścigu szczurów”, sztywnych zakazów i reguł. Bardzo podoba mi się myślenie o drugim człowieku, panujący tu humanizm – elastyczność i propracowniczość. Atmosferę tworzą ludzie.

Czym zajmujesz się w DahliaMatic?

M.K.: Jestem konsultantem. Bardzo dużo zawdzięczam kolegom, na których wiedzę i wsparcie zawsze mogę liczyć. Ich pomoc jest nieoceniona. Na początku zajmowałam się wyłącznie tłumaczeniami dokumentów i spotkań. Obecnie pracuję w Pionie Konsultingu Oracle w obszarze ASCP (Advanced Supply Chain Planning), który odpowiada za planowanie łańcucha dostaw. Najkrócej mówiąc, moim zadaniem jest dbanie o to, żeby dzięki odpowiednim rozwiązaniom IT przedsiębiorstwa mogły pracować wydajniej, korzystając z modelu planowania.

No nieźle, w takim razie powiedz, jak planowanie łańcucha dostaw ma się do pisania książek.

M.K.: Może faktycznie w pierwszym momencie trudno w to uwierzyć, ale praca w DahliaMatic i moja pasja całkiem mocno się uzupełniają. To, że piszę scenariusze i książki, wręcz idealnie pomaga mi w wykonywaniu zadań w pracy. Praca z klientem może mieć charakter kreatywny: często przychodzi opracowywać elastyczne rozwiązania, dzięki którym wdrożone produkty z rodziny Oracle będą służyły naszym klientom. To często jest jak niezła łamigłówka. Podobnie jest z pisaniem książek.

Pracujesz w DahliaMatic, piszesz książki i scenariusze, masz swoje wydawnictwo, wychowujesz dwójkę dzieci. Jak udaje Ci się znaleźć na to wszystko czas? Masz jakieś dobre wróżki do pomocy?

M.K.: Okazuje się, że robiąc rzeczy, które bardzo się lubi, dużo łatwiej znajduje się czas na wszystko. Zdałam sobie ostatnio sprawę z tego, że to, co się lubi, robi się po prostu samo – książki piszą się same, scenariusze wychodzą spod pióra, jeden po drugim. A tak poważne – praca w DahliaMatic jest dla mnie dobrą odskocznią. Od wszystkiego! Nie żartuję, przychodzę do pracy, żeby odpocząć – od domu, od pisania i od miliona pomysłów, które się kłębią w mojej głowie. I żeby napić się dobrej kawy w dobrym towarzystwie. Zdaję sobie sprawę, że brzmi to nieprofesjonalnie, ale to tylko złudzenie. Oczywiście obowiązki służbowe są na pierwszym miejscu, ale nie odczuwając stresu związanego z pracą, myśli się o niej w kategoriach przyjemności.

Skąd czerpiesz natchnienie do swoich książek?

M.K.: Z życia. Wszystko, co ciekawe, dzieje się dookoła nas – w kolejce w sklepie, w metrze, na balkonie sąsiadów, w parku, na spacerze, na poczcie.

Czy w takim razie inspiracją są również scenki z życia w DahliaMatic?

M.K.: O tak! Dużo dociera do mnie podczas wspólnej kawy. Dużo się śmiejemy, opowiadając sobie nawzajem historie z życia wzięte. Nie znaczy to, że wszystko, co usłyszę opisuję w książkach, ale są znakomitą inspiracją. Uwielbiam ich słuchać! Niektórzy żartują, że muszą uważać, by mi nie podpaść, bo uśmiercę ich w książce albo zrobię z nich jakąś fikcyjną postać i później zastrzelę. Wiem, że czytają moje książki i mocno trzymają za mnie kciuki.

A co nakręca Cię do działania najbardziej – dom i rodzina, a może praca, pisanie lub przyjaciele?

M.K.: To jest fajne pytanie. Powinnam od razu odpowiedzieć, że rodzina i dom. To dla nich przecież wstaje się z łóżka, dla nich się idzie coś robić. Nie do końca to jednak prawda. Życie pokazało mi, że spełnienie przychodzi wtedy, gdy można robić coś tylko dla siebie – coś, co się kocha i co sprawia totalną frajdę.

Czyli jest to zdecydowanie pisanie?

M.K.: Tak – pisanie to moja prawdziwa pasja, ale bez pracy w DahliaMatic nie mogłabym tego robić tak jak teraz – beztrosko. Praca tu daje mi ogromny komfort, bo nie muszę przejmować się aż tak bardzo, czy napisane opowiadanie dobrze się sprzeda. Mogę pisać dla swojej satysfakcji i przyjemności. To bardzo dużo.